Najlepszym sposobem uniknięcia tych błędów jest takie dobranie warunków ekspozycji, abyśmy znaleźli się na prostoli niowej części krzywej zaczernienia emulsji światłoczułej naszej błony (patrz odcinek b – c na rys. 21). Należy więc zarzucić wszelkie metody oceny warunków świetlnych „na oko”. Jedynie światłomierz fotoelektryczny może nam zapewnić obiektywne wyniki pomiaru.
Wyniki te są na tyle zbliżone do stanu faktycznego, że na ich podstawie można wystarczająco dokładnie wyznaczyć optymalne warunki ekspozycji. W ostateczności, przy braku światłomierza fotoelektrycznego, możemy posłużyć się odpowiednią tabelką naświetlań. Zastosować ją jednak można jedynie w typowych warunkach zdjęć. W warunkach nietypowych tabelki takie zawodzą. Jeżeli obiektyw naszego aparatu wyposażony jest w przysłonę preselekcyjną, musimy po prostu pamiętać o przymknięciu przysłony przed naciśnięciem spustu migawki.
Otóż zdjęcia prześwietlone można czasem uratować, stosując osłabianie, Do osłabienia negatywów można użyć bądź konfekcjonowanego osłabiacza działającego równomiernie, zwanego osta- biaczem Farmera, bądź osłabiacza, który działa nierównomiernie, a którego – niestety – nie ma w dozowanych pakiecikach: trzeba go sporządzić samemu. Proces osłabiania polega na częściowym rozpuszczeniu osadu srebra metalicznego, z którego zbudowany jest obraz negatywu. Osłabiacz Farmera działa od razu na wszystkie miejsca negatywu, zdejmując z całej jego powierzchni jednakową ilość srebra i dlatego jest do tego celu mało przydatny. Szybko wyżera cienie, nie poprawia natomiast w sposób widoczny miejsc silnie krytych, o co głównie chodzi. Osłabiacz Farmera możemy kupić w sklepie jako gotowy, konfekcjonowany zestaw (produkcji „Foton”). Osłabiacz taki można też przy- gotować we własnym zakresie. Będą to dwa . roztwory:
– A. tiosiarczan sodu 12,5 g woda 50 ml
– B. żelazicyjanek potasu 5 g woda 50 ml
OSŁABIACZ NADSIARCZANOWY MA WIELU PRZECIWNIKÓW
Każdy z tych roztworów jest trwały i może być przechowywany w szczelnej butelce z doszlifowanym korkiem. Po zmie- wzrokowo) krótko opłukać i przełożyć na 2 minuty do 10% roztworu siarczynu sodu w wodzie. Na końcu płukać negatyw przez 30 minut.
Trzeba lojalnie podkreślić, że csłabiacz nadsiarczanowy ma wielu przeciwników. Przyczyną tego jest jego wielka czułość na różnego rodzaju zanieczyszczenia. Wymaga wyjątkowej czystości składników jak również naczyń, w których jest przygotowywany. Stosując go należy więc liczyć się z pewnym ryzykiem co do wyników osłabiania. Entuzjastą osłabiacza tego typu był Bułhak.
Osłabiamy zazwyczaj krótkie odcinki negatywu składające się z kilku klatek lub nawet pojedyncze klatki. Niezwykle rzadko zdarza się konieczność osłabiania całego filmu. Dlatego też czynność tę przeprowadzamy na niewielkiej kuwetce, a nie w koreksie. Warto również pamiętać przy tej okazji, że proces osłabiania niesie w sobie pewne ryzyko, zwłaszcza w wypadku negatywów małoobrazkowych: nie pozostaje on też bez wpływu na ziarnistość obrazu. Może również okazać się, że jego wyniki nie będą takie,., jakich spodziewaliśmy się i wówczas negatyw ten musimy spisać na straty. Dlatego też osłabianie stosujemy zawsze jako ostateczność, wówczas gdy na drodze doboru różnych gradacji papieru nie uda się z prześwietlonych negatywów uzyskać poprawnych pozytywów.
Leave a reply